czwartek, 15 października 2015

Rozdział 6

Meg siedziała na kanapie już jakieś pół godziny odkąd wrócili do Instytutu. Głowa bolała ją niemiłosiernie ale musiała czekać na Lune, która poszła poszukać steli by narysować Iraztze przyjaciółce. Sytuazji nie poprawiała pewna para kłócąca się w pokoju obok. Dziewczyna nie poznała jeszcze dokładnie Pii ale chyba nie spodobało jej się to, że zamiast czekać aż przyjedzie jej chłopak poszedł się zabawić i wrócił kompletnie pijany.
-PIA JA TEŻ CHCE SIE CZASEM ZABAWIĆ NIE RÓB DRAMATU!
Dziewczyna nie wytrzymała wstała i energicznym ruchem ruszyła w stronę sąsiednich drzwi. Nie powinna przeszkadzać kłócącej się parze ale ich krzyki doprowadzały ją do szału.
-Przepraszam bardzo ale czy możecie odłożyć te kłótnie na kiedy indziej zaraz zbudzicie cały Instytut.
Jack już wytrzeźwiał ale wciąż wyglądał jakby myślami był gdzie indziej. Jego włosy były w totalnym nieładzie a brązowe oczy zaspane .Pia za to prezentowała się perfekcyjnie idealny makijaż i idealne włosy. Jej migdałowe oczy spiorunowały Meg.
-My się nie kłócimy.....tylko prowadzimy głośną konwersacje.
-Myślisz, że jak użyjesz poetyckiego określenia to wyjdziecie na idealną parę?-Pia chciała coś odpowiedzieć Meg ją uciszyła gestem ręki - Ne obchodzi mnie co robicie....ciszej BŁAGAM
Odwróciła się i wychodząc wpadła na Lune.
-Nie ma z wami Bena?
Jacke nagle zesztywniał i popatrzył pytająco na koleżankę.
-Poszedł z tobą..
-Ale musiał pójść do pokoju po coś nie wrócił do kuchni więc myślałam, że jest z wami.
Wszyscy wymienili ze sobą przerażona spojrzenia po chwili odezwał się Jack.
-Ale go z nami nie ma..........
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Metro było tak przyjemnie spokojne o tak wczesnej porze. Zegarek na ręce chłopaka wskazywał na 4:27. Właściwie nie chciał tam wracać. Nie lubił ogłuszającej muzyki i pijanych ludzi. Zazdrościł przyziemnym. Nieświadomi niczego mogli być wolni...żyć bez zasad i ciągłego uświadamiana wszystkim swojej wartości. I dlatego też czuł hipnotyzującą potrzebę powrotu na impreze. Tam mógł udawać zwykłego chłopaka nikt nie widział, że jest nocnym łowcą.
Gdy Ben wyszedł z metra skierował się od razu w boczną uliczkę. Już tu było dużo ludzi rzygających po kątach i ledwo trzymających się na nogach. Bramkarz pilnujący wejścia do klubu już nie zwracał uwagi kto wchodził a kto wychodził. Chłopak wszedł do środka i od razu poczuł duszący zapach papierosów. Dym wypełnił pomieszczenie jak gęsta mgła. Ben próbował dostrzec osobę której szukał. Czuł na sobie czyjś wzrok ale gdy się rozglądał nie dostrzegł nikogo kto by mu się przypatrywał. Znalazł ją w kącie pomieszczenia. Koło niej chłopak dostrzegł wiele osób żebrujących o chociaż odrobinę produktu, którym handlował. Gdy mężczyzna dostrzegł Bena kiwnął głową na przywitanie.
-To co zawsze-Rzucił chłopak nie wgłębiając się w szczegóły za dobrze się znali by o nie pytać.
Gdy dostał już torebkę z proszkiem odwrócił się na pięcie i ruszył w głąb grupki ludzi. Miał zamiar robić to co zawsze wziąć narkotyk i bawić się z ludźmi jak ze starymi znajomymi. Ale nagle wpadł na kogoś. Już miał zwrócić mu uwagę żeby uważał jak chodzi gdy rozpoznał kocie oczy.
-Magnus Bane.
Mężczyzna patrzył przenikliwie na chłopaka. Ben nie mógł odwróć wzroku. Czarownik wyglądał idealnie w przyćmionym świetle lamp. Na jego skórze nie było ani kropelki potu. Jego włosy wyglądały jakby dopiero wstał z łóżka. Ben nabrał ochoty przeczesania ich palcami.
-Mogę wiedzieć co masz w kieszeni?
Chłopak domyślił się, że jego przypuszczenia o obserwowaniu go były słuszne. Ale ciekawiło go dlaczego Magnus to robił.
-Nie wiem o czym mówisz Czarowniku..
Na twarz Bane'a wpełzł złośliwy uśmieszek.
-Nie udawaj głupiego Ben. Masz zbyt piękne oczy by być tępym.
Chłopakowi zrobiło się gorąco ale nie był pewny czy to ze względu na uwagę Magnusa czy na to, że Bane dowiedział się o jego sekrecie. Nawet nie zauważył gdy ręka Magnusa wślizgnęła się do kieszeni jego kurtki i wyciągnęła narkotyk.
-No no no....Czy Nocni Łowcy wiedzą, że ich wychowanek jest uzależniony?
-Nie i się nie dowiedzą...
Chłopak zabrał czarownikowi torebkę i wyszedł z klubu zostawiając Magnusa...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dźwięk komórki obudził Meg z cudownego pozbawionego koszmarów snu. Na wyświetlaczu pokazało jej się ze już 10 raz Magnus dobija się do niej.
-Magnusie mogę wiedziec co jest tak pilnego..
-Wiedziałaś, że Ben bierze narkotyki? -Przyjaciel nie dął jej dokończyć
-CO?

~TESSA

DZIEKUJEMY ZA 1000 WYŚWIETLEŃ!Nawet nie wiecie ile dla nas to znaczy.Dziękujemy za każdy komentarz, chociażby najkrótszy. Przysięgam z ręką na sercu, że cieszymy się z każdego komentarza [objawia się to skakaniem z radość (dosłownie)] i prosimy o pisanie ich bo sa bardzo motywujące. Dziękujemy za wszystko i mam nadzieję, że rozdział się podoba piszcie co myślicie, że stanie się dalej!

3 komentarze:

  1. Hym... ja zawsze zostawiam krótkie komy... xD
    Ale to dlatego że nie rozlewam się nad komami bo taki długi kom sprawia wrażenie pisanego na siłę xD przynajmniej ja tak myślę xDDD
    Ale rozdział super *-*... jak zawsze! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale S*U*P*E*R= super, uzależniający, pomysłowy, ekscytujący i rozbrajający rozdział XD Serio- bardzo mi się podoba!!! Pozdrawiam i dużo weny dziewczyny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Już uwielbiam Bena(nie, nie chodzi o narkotyki). Rozdział świetny, zwłaszcza ten krótki moment kłócącej się pary.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń

zostaw choć najkrótszy komentarz:)