środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 14

Wreszcie sam. Po całym dniu wrażeń i dziwnych zdarzeń Ben wreszcie mógł spokojnie pomyśleć i się odprężyć. Powinien być teraz na zebraniu Cleave ale wymigał się i zostawił Lune samą. Przyjaciółka pewnie potem będzie mu robić wyrzuty ale nie miał wyjścia. Musiał coś przemyśleć. Sytuacje, która zdarzyła się gdy zostali z Magnusem sami. Ku zdziwieniu i lekkiemu zawodowi Bena czarownik ani go nie pocałował ani z nim nie flirtował.Tylko go ostrzegał. Jako jedyny wiedział o nałogu chłopaka. I chyba nie zostawił tej informacji w spokoju bo Ben ciągle pamiętał jego słowa ,,Ben jeżeli w porę nie przestaniesz już nigdy tego nie zrobisz. Na Nephilim narkotyki działają mocniej wiem, że nie możesz się temu oprzeć  ale wierzę, że jesteś dość silny by to zrobić. Po prostu w to uwierz.Wiara to połowa sukcesu.'' On nic nie wiedział nie rozumiał. Narkotyki to jedyny sposób, żeby zapomnieć. Zapomnieć o tej ciągłej presji by ojciec był dumny.On nie musiał się ukrywać z tym kim jest. Mógł być sobą. Gdyby chłopak przyznał się do swojej orientacji jego ojciec zadbałby o to żeby każdy usłyszał o feralnym wypadku Bena a tak narawdę własnoręcznie zerwałby z niego runy i wygnał.W oku Bena pojawiła się łza, którą szybko starł. Musiał być silny...musiał.
Wyczerpany opadł na łóżko i zasnął.
Obudziła go czyjaś dłoń na policzku. Poczuł znajomy zapach cynamonu i drzewa sandałowego. Otworzył oczy i ujrzał przed sobą znajomą postać. Czarne włosy postawione na żel z brokatem. Marynarka niby z krokodyla i czarne spodnie.

-Magnus?- Gdy próbował wstać poczuł fale prądu. Spróbował jeszcze raz ale nie mógł się ruszyć.
-Przepraszam Ben to zaklęcie unieruchamiające.
-Czy możesz je zdjąć? W jakim celu tu jesteś i jakim prawem zaczarowałeś mnie? - Chłopak był wściekły. Nie wiedział czy z podwodu tego, że czarownik rzucił na niego zaklęcie czy dlatego, że prawdopodobnie wyglądał okropnie.
-Oh oczywiście, że je zdejme ale to za chwile najpierw przeszukam twój pokój.
-SŁUCHAM?
-Nie krzycz bo znam bardzo dobre zaklęcie na zamknięcie czyiś ust i nie mam tu na myśli pocałunku. Znajde tylko twój mały sproszkowany sekrecik i już cie puszcze wolno. Możesz mi powiedzieć jeszcze co to za przystojny młody mężczyzna kręci sie u was w kuchni?
-Nie wiem o czym mówisz.
Magnus spojrzał na niego jakby chciał doszukać się kłamstwa.
-Oj napewno wiesz jego nie da sie przeoczyć.Ostre rysy czarne oczy. - Przyglądał się dalej Benowi ale wyraz jego twarzy wyraznie świadczył o tym, że chłopak nie zna tej osoby.
-W każdym razie..-kontynuował czarownik nie przerywając poszukiwań - Coś mi w nim nie gra. Każdy przystojniak ma jakąś tajemnice...ty bierzesz narkotyki a on może być striptizerem w klubie dla wilkołaków. W każdym razie zachowywał się dziwnie i on chyba mnie skądś zna. Co nam nic nie mówi bo jestem bardzo znany wśród istot nadprzyrodzonych i sama królowa mnie zna..powiedzmy.
Na jego słowa chłopak uśmiechnął się lekko zarumieniony. Fakt, że Magnus uważał go za atrakcyjnego wprawił go w dobry humor.
Nagle Czarownik schylił się pod łóżko Bena, a ten cały się spiął.
- Oh tu cie mam. Serio Ben mogłeś wykazać trochę więcej kreatywności, mogłeś to schować w jakieś tajnej skrytce czy coś.
Magnus nie zważając na protesty niebieskookego spalił jenym pstryknięciem palców całą zawartość szkatułki.
-Mogę kupić natępne akurat pięniędzy mi nie brakuje. - Uśmiechnał się cierpko Ben
-Nie zrobisz tego - Mag zbliżył się do chłopaka - Nie zrobisz bo w głębi serca gdy zażywasz to świństwo odłamek twojego serca obumiera bo zdradzasz parabatai, a zresztą twojemu dostawcy zdarzył się mały wypadek.
Magnus odsunął się i posłał Benowi najpiekniejszy ze swoich uśmiechów.
-Co mu zrobiłeś? - zbladł na myśl, że komuś stała się przez niego krzywda.
-Kto powiedział, że ja to okrutne, że też mnie o to osądzasz kochany - na ostatnie słowo chłopak zadrżał co rozbawiło Magnusa - Poprostu jako diler wpadł w ręce policji którą ktoś wezwał. Zupełnie przypadkiem.
Czarownik puścił Nocnemu Łowcy oczko po czym pstryknięciem palców odwołał zaklęcie. Ben wstał i nie miał pojęcia co ma teraz zrobić.
-No to zbieraj się bez koszulki wyglądasz kusząco ale wątpie, że bedzie ci ciepło na dworze.
-Gdzieś idziemy? - Chłopak próbował rumienić się jak najmniej ubieracąc szary T-shirt.
-Miałem wam pomóc..wiem gdzie znajdziemy wilkołaki, które mogą podać nam pare nazwisk.
-Dobrze ide po reszte - miał wychodzić gdy Magnus zagrodził mu drogę.
-Oni są chyba zajęci, może pójdzimy tylko we dwójke?

Ben skinął głową.

*

Dotarcie na miejsce zajeło im około 20 minut. Klub mieścił się w dość podejrzanej częsci Londynu. Ben na wszelki wypadek miał przy sobie miecz i sztylet. Magnus był zupełnie rozluźniony i nie przejmował się tym, że w każdej chwili zza rogu mógł wyskoczyć zabójca.
Po wejściu do klubu zrobiło się okropnie duszno a serce Bena  przyśpieszyło. Czarownik musiał to wyczuć bo scisnął chłopaka za rękę i poszedł przodem. Łowca trochę zszokowany ruszył za Magnusem. Po około 15 minutach szukania mag ruszył w strone wypatrzonych wśród tłumu osób. Tymi osobami okazała się grupa wstawionych już lekko wilkołaków. Jeden z nich chyba rozpoznał Magnusa bo skrzywił się na jego widok.
-Magnus Bane...czymże zaszczycam sobie twoją wizyte?
Magnus uśmiechnął sie do niego.
-Ohh nic szczególnego Jacksonie, może pamiętasz jak wkurzyłeś jednego czarownika i pomogłem ci go przekonać żeby nie składał cię w ofierze?

Jackson chyba wyczuł, że Magnsu coś od niego chce bo cały się spią.

-Coś mi tam świta. - Magnus uśmiechną się jeszcze szerzej i siadł naprzeciwko wilkołaka zrzucając z miejsca jakiegoś blondyna z krzesła.
-Właśnie więc teraz może bedziesz mógł mi się odwdzięczyć.
-Jak?
-Nie wiem czy słyszałeś ale ostatnio rekruci nie dają Nocnym Łowcom wykonywać swoich zadań..
-Nie mam pojęcia o czym mówisz. - Uśmiech zniknął z twarzy czarownika.
-Dobrze wiem, że jesteś dobrze doinformowany i znalazłeś dobrze płatną prace u nich..o ile mi wiadomo to organizujesz im jedzenie nieprawdaż?- Wilkołak bardzo się denerwował bo cały się spocił i zaczął się jąkać.
-M-może ale co to ma do rzeczy?
-To, że ani ja ani mój towarzysz nie wydamy cię Nephilom gdy podasz nam pare nazwisk..

Jackson poderwał sie i złapał Magnusa za koszule i nachylił się nad nim. Ben wyciągnął już sztylet ale Magnus powstrzymał go przed czymkolwiek gestem ręki.

-Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe jak poważna jest sprawa. Nikomu nie można ufać nawet Nocnym Łowcom myślisz, że ON nie ma szpiega w Instytucie?
-CO? Kto ma kogo? - tym razem to Ben naskoczył na Jacksona. - Ten tylko uśmiechnął się cierpko widząc rozdrażnienie Łowcy.
-Powiem tak pogadaj ze swoim ojczulkiem bo chyba nie mówicie sobie wszystkiego..


//TESSA
Chciałabym przeprosić ,że tak długo nie pojawił się post ale miałam mały kryzys.
Prosimy o pozostawienie choć najkrótszego komentarza to bardzo motywuje każdy kto przeczyta ten post napisze jak jego zdaniem potoczą się losy bohaterów chcemy wiedziec jak bardzo was zaskoczymy